Arkowcy.pl: Jak wygląda obecnie sytuacja z Pana udziałami w Radzie Nadzorczej Arki?

Wojciech Pertkiewicz: Jestem członkiem Rady Nadzorczej na dziś. Niemniej, w związku z tym, że formalnie od 1 lutego obejmuję posadę w Jagiellonii, to do tego czasu będę musiał zrezygnować z członkostwa w radzie. Poinformowałem już udziałowców i prezesa Michała Kołakowskiego.

Czy wciąż posiada Pan wraz z trzema innymi osobami fizycznymi 1% udziałów klubu?

Tak. Posiadam akcje, jednak - podobnie jak w przypadku Rady Nadzorczej - muszę się tych udziałów pozbyć. Mówi o tym statut PZPN.

Czy z bycia akcjonariuszem w tak niewielkim stopniu wynika wpływ na funkcjonowanie klubu?

Bycie mniejszościowym akcjonariuszem przy akcjonariuszu z 75% udziałów ma charakter bardziej emocjonalny i prestiżowy. Formalnie pozwala na udział w Walnych Zgromadzeniach Akcjonariuszy i podnoszeniu ręki przy uchwałach, ale w przypadku różnicy zdań z głównym akcjonariuszem siła głosu jest mała. Zgodnie ze Statutem bycie akcjonariuszem daje też prawo pierwokupu akcji w przypadku, gdyby ktoś akcji chciał się pozbyć.

Skoro tak, to jak wygląda w praktyce Pana obecność w Arce w tym momencie?

Poza byciem udziałowcem, jestem czynnym członkiem Rady Nadzorczej z dostępem do dokumentacji w zakresie, na jaki pozwalają przepisy i Statut spółki. Wspominałem w momencie zmian w Statucie, którym bodaj wszyscy mniejszościowi akcjonariusze byli przeciwni, że ograniczony zostaje wpływ Rady Nadzorczej na opiniowanie wydatków. Kwota, od której wymagana jest zgoda Rady, została na tyle wysoko podniesiona, że praktycznie Zarząd nie potrzebuje na dziś konsultacji przy podpisywaniu umów. Są to kwoty wyższe niż w Statutach wielu klubów ekstraklasowych.

Jak przebiega współpraca z prezesem Michałem Kołakowskim?

Poza sytuacją z biletem dla Michała Nalepy to przyzwoicie. Dokumenty na posiedzenia Rady Nadzorczej są przygotowane zawsze profesjonalnie. Informacje dodatkowe podczas rady od prezesa zawsze otrzymujemy, choć czasem jest to informacja tylko w zakresie takim jak chce prezes podać… Takie jego prawo w związku z zapisami Statutu. Relacji pozaprotokolarnych wiele nie mamy.

Jak wygląda obecna sytuacja finansowa klubu, ewentualny stan zadłużenia?

Jako członek RN, zgodnie z jej regulaminem nie jestem upoważniony do przekazywania takich informacji publicznie. Myślę, że prezes chętnie odpowie. Na ostatnim Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy skwitowaliśmy rok obrachunkowy. Powiem tak – nie jest źle, choć są też wyzwania.

Czy po objęciu funkcji prezesa Jagiellonii coś zmieni się w Pana udziałach w Arce?

Zmieni się. Tak jak wspomniałem wcześniej, jestem zobowiązany przepisami zbyć udziały.

Jak ocenia Pan sytuację Arki ze sportowego punktu widzenia?

Miejsce w tabeli rozczarowujące w stosunku do potencjału, jaki drzemie w zawodnikach. Nie jestem zbyt blisko zespołu ale mam wrażenie, że mamy dobry zespół, a nie mamy dobrze pracującej drużyny. Nie wyczuwam lidera/liderów, którzy byliby w stanie pociągnąć drużynę, zarazić optymizmem, wziąć na barki i rozładować złe emocje po gorszych meczach, zbudować wspólnotę. Taki jest mój odbiór z wysokości trybun. Może nieco niesprawiedliwy, bo nie jestem w stanie do końca tego zweryfikować, ale myślę, że w tym, jaka jest atmosfera, wspólnota, wzajemne wsparcie w szatni, zawsze kryje się moc kilku punktów w sezonie. Podsumowując – miejsce jest poniżej potencjału i wiosną Arka ruszy w górę tabeli.

Jakie Pana zdaniem powinny być cele drużyny na rundę wiosenną?

Bezpieczne miejsce zapewniające udział w fazie play-off. To bezwzględnie cel minimum. W tabeli jest dość ciasno i wahania formy też będą się przydarzały wszystkim. Oby nam jak najmniej i wtedy można jeszcze spoglądać w kierunku 2. miejsca.

Czy Pana zdaniem możemy spodziewać się znacznych zmian kadrowych w przerwie zimowej?

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. To domena wyłącznie Zarządu spółki. Dotychczas rozwiązano umowy m.in. z Gordillo czy Adamem Danchem, przedłużono m.in. z Michałem Marcjanikiem i przyszedł choćby Gordan Bunoza. Pewnie coś się jeszcze wydarzy. Czy to zmiany znaczne, czy kosmetyka, to każdy musi sobie odpowiedzieć, a czas pokaże – przepraszam za to banalne stwierdzenie w ostatnim zdaniu.

Czy utrzymuje Pan kontakt z byłymi trenerami, piłkarzami Arki z czasów, w których pełnił Pan funkcję prezesa klubu?

Tak, mam kontakt z wieloma piłkarzami i właściwie wszystkimi (poza jednym) trenerami. Z jednymi częstsze, z innymi sporadyczne, ale zawsze serdeczne. Niezmiernie miłe jest, kiedy odzywają się przy okazji np. urodzin czy też informacji o moich przenosinach do Białegostoku.

Jakie nastroje dominują u Pana w kontekście rozpoczęcia nowej przygody w Białymstoku?

Motywacja, ale i stres. Samo wyzwanie jest oczywiście motywujące, ale wiąże się też z dużymi zmianami osobistymi. Nowy klub, inne realia tam panujące, inna struktura, itd. Będziemy się musieli poznać wzajemnie i zaufać.

Czy cieszy się Pan na ponowną współpracę z Michałem Nalepą i Pavelsem Steinborsem, tym razem przy Słonecznej?

Oczywiście. Mimo różnych wzlotów i upadków w naszych relacjach w Arce, zawsze darzyłem Michała i Pavelsa sympatią i myślę, że z wzajemnością. Obaj pomogli Arce, pomogli mi w kilku kwestiach i mogli liczyć na pomoc. Zbudowanie zdrowych relacji z nową szatnią zajmie trochę czasu, ale liczę, że zastanę tam na wejściu przynajmniej dwie życzliwe osoby.