Po przerwie na reprezentację żółto-niebieskich czeka bardzo poważne wyzwanie zatrzymania rozpędzonego brązowego medalisty ligi poprzedniego sezonu na jego terenie. I choć na papierze na gdynian wskazuje bardzo niewiele, to taka okoliczność stanowi doskonałą okazję, by przypomnieć piłkarskiej Polsce, na czym polega charakter Arkowca. My nigdy się nie poddajemy. Przy Słonecznej przed zawodnikami Dawida Szwargi misja szalenie trudna, jednak zaangażowanie, walka o każdy centymetr boiska i umiejętne wykorzystanie własnych atutów może poprowadzić piłkarzy do przerwania imponującej passy gospodarzy i pierwszego w historii ligowego zwycięstwa w stolicy Podlasia. Przed nami kolejny z wielkich meczów w tym sezonie Ekstraklasy, więc cieszmy się każdą jego minutą. Z pewnością, by wywieźć punkty ze wschodu, zawodnicy będą musieli cierpieć - potyczka 12. kolejki stanowi dla podopiecznych Szwargi egzamin wytrwałości i umiejętności reagowania na trudność. Oby wyszli z tego sprawdzianu zwycięsko. W sobotę o 17:30 Arka zmierzy się na wyjeździe z Jagiellonią Białystok.
Białostoczanie przystępowali do rozgrywek jako brązowi medaliści poprzedniej kampanii, ale wśród kibiców u progu sezonu pojawiły się powody do niepokoju. Po pierwsze, z klubu odeszło bowiem wielu zawodników istotnych w układance Adriana Siemieńca w poprzednich miesiącach - dość wspomnieć Mateusza Skrzypczaka, Adriana Diegueza, Michala Sacka, Jarosława Kubickiego, Joao Moutinho, Mikiego Villara, Kristoffera Hansena, Darko Curlinova czy Lamine’a Diaby-Fadigę. Po drugie, przy tak odchudzonej kadrze Jagiellonia musiała przecież łączyć grę w Ekstraklasie z występami w eliminacjach Ligi Konferencji. Wreszcie po trzecie, na inaugurację rozgrywek popularne ,,pszczółki” zebrały u siebie łomot 0:4 od beniaminka z Niecieczy. To wszystko spowodowało, że do stolicy Podlasia wkradła się niepewność. Tyle, że równie szybko, jak ten stan się pojawił, tak błyskawicznie ustąpił - klub ze Słonecznej zarobił na odejściach piłkarzy ponad milion euro i ruszył na zakupy. W Białymstoku pojawiło się 13 nowych zawodników, a większość z nich z miejsca stało się ważnymi ogniwami zespołu. Jagiellonia pewnym krokiem awansowała do fazy grupowej Ligi Konferencji, eliminując serbski FK Novi Pazar, duński Silkeborg IF oraz albańskie Dinamo City Tirana. Również na inaugurację fazy ligowej ekipa z Podlasia ograła u siebie 1:0 maltańskie Hamrun Spartans. Na rodzimych boiskach forma drużyny Siemieńca jest równie imponująca - klęska z Niecieczą była jedyną wpadką białostoczan, którzy od tego momentu wygrali 6 meczów i zremisowali 3, ani razu nie opuszczając murawy z zerowym dorobkiem punktowym. To wszystko daje im pozycję wicelidera o punkt za Górnikiem, ale trzeba też powiedzieć, że ,,pszczółki” dysponują jeszcze meczem zaległym w zanadrzu. Przy Słonecznej od spotkania z podtarnowskim beniaminkiem także gracze ze stolicy Podlasia są bezbłędni - na własnym terenie zanotowali 4 kolejne wygrane (3:2 z Widzewem, 5:2 z Cracovią, 2:0 z Lechią, 3:1 z Koroną). Jagiellonia jest niepokonana od 92 dni i trzeba jasno powiedzieć, że to jeden z głównych faworytów do mistrzostwa. Ogromna w tym zasługa trenera Siemieńca. Były asystent Ireneusza Mamrota w Arce w tym tygodniu gościł w podcaście Tomasza Ćwiąkały, w którym podkreślał, że w jego filozofii o sukcesie decyduje konsekwencja, dyscyplina, pracowitość, odpowiedzialność. Szkoleniowiec gospodarzy sobotniej rywalizacji nie rzuca słów na wiatr - jest wierny swoim zasadom, wewnątrz drużyny stworzył znakomitą atmosferę, doskonale czuje szatnię, a do tego jest świetnym strategiem. W potyczce z Arką będzie musiał sobie jednak poradzić bez Sławomira Abramowicza, bo podstawowy bramkarz Jagiellonii odniósł kontuzję na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji Polski. Między słupkami miejscowych stanie więc Miłosz Piekutowski. Na prawej obronie pojawi się Norbert Wojtuszek, na lewej – Bartłomiej Wdowik. W centrum bloku defensywnego 33-letni trener postawi na dwóch zawodników z grona Dusan Stojinović, Andy Pelmard, Bernardo Vital i Yuki Kobayashi, przy czym pierwszy z wymienionych wydaje się pewniakiem. Fundamentem składu białostoczan jest defensywny pomocnik Taras Romańczuk. Wyżej operować będą prawdopodobnie Leon Flach i Alex Pozo (nie można też wykluczyć, że Sergio Lozano dwiema bramkami w starciu z Koroną wywalczył sobie pozostanie w wyjściowej jedenastce, ale nie zakładamy takiego scenariusza, bo zastępujący wówczas Flacha Hiszpan z gry nie należał do najjaśniejszych ogniw zespołu). Atak Jagiellonii wygląda piorunująco. Na skrzydłach Siemieniec dysponuje niesamowitym Jesusem Imazem (7 goli i 4 asysty w tym sezonie Ekstraklasy) i odkryciem tej kampanii, rewelacyjnym 17-letnim Oskarem Pietuszewskim (2 bramki i 2 ostatnie podania dynamicznego dryblera). W roli finishera wystąpi oczywiście Afimico Pululu (3 trafienia w tym sezonie Kongijczyka z obywatelstwami angolskim i francuskim). Ale przecież w odwodzie są jeszcze skrzydłowi Louka Prip i Kamil Jóźwiak czy napastnik Dimitris Rallis. ,,Pszczółki” dysponują trzecią najlepszą ofensywą w lidze, mają na koncie już 19 strzelonych goli. Wszędobylski Imaz znajduje się w kapitalnej formie i bezlitośnie gnębi kolejnych rywali. Białostoczanie robią użytek z dynamicznych skrzydeł, w rozegraniu na połowie rywala często zmieniają tempo i wykazują się grą kombinacyjną. Jagiellonia stanowi bardzo mocną drużynę złożoną z jakościowych indywidualności.
Sobotnia konfrontacja będzie miała szczególny wymiar dla Wojciecha Pertkiewicza. Prezes Arki pełnił przecież analogiczną funkcję przy Słonecznej w latach 2022-2024 i wypracował podwaliny pod obecny status Jagiellonii na krajowym podwórku. Pertkiewicz doprowadził białostocki klub do mistrzostwa Polski, a swoją ciężką pracą sprawił, że drużyna ze stolicy Podlasia regularnie plasuje się w ścisłej czołówce Ekstraklasy. Także wybór Adriana Siemieńca na trenera ,,pszczółek” był decyzją obecnego prezesa żółto-niebieskich. Trzymamy kciuki, by działaczowi udało się dokonać podobnych rzeczy w Gdyni. Do sobotniego meczu Arka przystąpi na fali dobrych nastrojów po zwycięstwie 2:1 z rozpędzoną Cracovią, ale też trzeba powiedzieć, że na wyjazdach gdynianie póki co wyglądają katastrofalnie, legitymując się bilansem 0-1-5, w bramkach 1:12. Także historia spotkań nie napawa szczególnym optymizmem - Arka z Jagiellonią wygrała 4 mecze, zremisowała 8, a przegrała aż 10. W Białymstoku żółto-niebiescy w lidze jeszcze nie wygrali, czterokrotnie remisując i siedmiokrotnie przegrywając (choć ta sztuka udała się w barażach o Ekstraklasę w 2006 roku, kiedy Arkowcy przy Słonecznej triumfowali 2:0). Najwyższy czas napisać historię. Sobotni mecz będzie szczególny nie tylko dla Pertkiewicza - byłymi graczami Jagiellonii są bowiem Damian Węglarz, Aurelien Nguiamba i Szymon Sobczak. Przy Słonecznej trzeba powalczyć o punkty, bo walka o utrzymanie trwa w najlepsze - w tym momencie nad strefą spadkową żółto-niebiescy mają 4 punkty przewagi. Wydaje się, że zadanie stojące przed podopiecznymi Szwargi będzie szalenie trudne, ale przypominamy, że w spotkaniu z Legią w Warszawie klasa rywala była podobna, a jednak Arkowcom udało się wywieźć z Łazienkowskiej cenny remis.
We wstępie zapowiedzieliśmy, że spodziewamy się w sobotę potrzeby cierpienia, które piłkarze Arki będą musieli przetrwać. Kluczowe dla przejścia suchą stopą przez trudności będzie podejście do swoich boiskowych zadań w sposób pracowity, obowiązkowy, sumienny, rzetelny i powtarzalny. W konfrontacji z popularnymi ,,pszczółkami” żółto-niebiescy muszą wykazać się pracowitością pszczoły, walczyć o każdy centymetr murawy i zasuwać od linii do linii, wzajemnie sobie pomagając - wówczas wszystko będzie możliwe. Najwyższy czas na pierwszą wyjazdową wygraną w tym sezonie i pierwsze ligowe zwycięstwo w Białymstoku w historii. Niech gdynianie polecą po trzy punkty jak pszczoły do miodu. Gdyńska Arka, aeeeeooooo!