Startujemy z poważnym graniem. Przed Arkowcami runda prawdy, która ma udowodnić odporność podopiecznych Dariusza Marca na presję, uwidocznić wewnętrzną siłę i konsekwencję potwierdzaną z tygodnia na tydzień. Jeżeli od początku mają oni napędzać się w drodze do upragnionej elity, nie mogą zatrzymać się na pierwszej stacji – tym bardziej, że inauguracyjnym rywalem gdynian będzie ekipa, która w premierowej odsłonie tego sezonu nie sprawiła im najmniejszych problemów. Szkopuł w tym, że piątkowy rywal żółto-niebieskich od tamtego czasu zrobił wyraźny postęp i nie tworzy już zbieraniny chłopców do bicia. Boiskową dojrzałość trzeba więc zaprezentować już u progu wiosennej podróży. W piątek o 16:00 Arka otwiera rundę wiosenną starciem z GKS-em Jastrzębie na Stadionie Miejskim.

Zielono-czarno-żółci zaliczyli fatalny początek sezonu i w połowie jesieni wydawało się, że będą toczyć wewnętrzny bój z Sandecją o uniknięcie degradacji z I ligi. Nic bardziej mylnego. Działacze klubu z ul. Harcerskiej okazali wyrozumiałość w stosunku do sztabu szkoleniowego i nie zwolnili Pawła Ściebury, a że cierpliwość popłaca, jeszcze w tej samej rundzie GKS zaczął dobrze grać w piłkę. Spośród ostatnich pięciu spotkań jastrzębianie wygrali cztery, co wywindowało ich na 14. miejsce w tabeli z przewagą siedmiu punktów nad samotnie okupującą strefę spadkową Resovią. W czasie przerwy zimowej klub z Górnego Śląska nie stracił żadnych ważnych ogniw wyjściowej jedenastki, wręcz przeciwnie – przeprowadził dwa ciekawe posunięcia, które mogą okazać się wzmocnieniem linii defensywnej. Mowa tu o środkowym obrońcy Aleksandrze Komorze sprowadzonym z Podbeskidzia Bielsko-Biała, ale przede wszystkim 19-letnim lewym defensorze Jakubie Niewiadomskim wypożyczonym z Lecha Poznań, który ma papiery na duże granie. Zanim jednak ruszy w poważną karierę, musi się otrzaskać z ligową młócką, a w Jastrzębiu-Zdroju chcą ten diament oszlifować. W pierwszym tygodniu lutego GKS przebywał na zgrupowaniu w Siedlcach. Rozegrał też 9 sparingów, m.in. ze słowackim MSK Żylina (0:5) i Polonią Warszawa (1:1). Wypadał w nich… symetrycznie – zanotował po 3 zwycięstwa, remisy i porażki. Jakie są mocne strony zespołu Ściebury? Jeżeli wymienimy w tym miejscu otrzaskane pojęcie ,,śląskiego charakteru”, akurat w tym przypadku nie miniemy się z prawdą. Dorzucimy też grę zespołową, choć jesienią drużyna zgrywała się stosunkowo długo, a pierwszy mecz w nowej rundzie zawsze jest pewną niewiadomą. Faktem jest jednak, że jastrzębianie potrafią grać na wysokim poziomie dyscypliny taktycznej, nie biegają głupio, dysponują wypracowanymi schematami, a na placu gry zazwyczaj prezentują ofensywną strategię 4-3-3. I to właśnie najbardziej wysunięta do przodu trójka zawodników ,,robi grę” zielono-czarno-żółtych. Mowa tu o skrzydłowych Kamilu JadachuFaridzie Alim (Ukrainiec jemeńskiego pochodzenia w tym sezonie ma na koncie 3 gole i 2 asysty) oraz człowieku ze szpicy, Danielu Ruminie (najlepszy strzelec ekipy z Harcerskiej, 6 bramek w lidze). Za plecami tercetu egzotycznego ofensywnego jastrzębian udanie operuje też rozgrywający Daniel Feruga, który w tej kampanii już czterokrotnie obsługiwał kolegów ostatnim podaniem, a do tego dorobku dołożył również jedno trafienie. No dobrze, ale przecież ten team musi mieć także słabe strony. I tak jest w istocie – GKS ma najgorszą defensywę w lidze, w której nie klei się właściwie nic, piłkarze zmieniają się z tygodnia na tydzień jak pandemiczne obostrzenia, a efektem tego zamieszania rodem z dworca PKP jest aż 30 straconych goli. Już sam ten fakt powinien zachęcić Arkowców do odważnego ingerowania w zasieki obronne gości. Tak czy inaczej, Paweł Ściebura i Farid Ali zapowiadają przed rywalizacją w 18. kolejce I ligi, że do Gdyni jadą walczyć o pełną pulę. I dostrzegając ich zadziorność, trudno im nie wierzyć.

Arka przystępuje do ligowej inauguracji z delikatnym handicapem w postaci wygranego meczu pucharowego i uzyskanej w ten sposób wiedzy, na czym mniej więcej stoi drużyna. Przeciwko łęcznianom gdynianie zaprezentowali szybką grę, stwarzali sobie sytuacje podbramkowe, wykazali się konsekwencją w dążeniu do strzelenia drugiego gola, a Adam Deja strzelał na bramkę Gostomskiego z każdej pozycji jak pomylony. Jeżeli żółto-niebieskim uda się powtórzyć ten model realizacji założeń boiskowych, to potyczka z GKS-em może przybrać podobny przebieg, co wygrany 4:0 pojedynek w Wodzisławiu Śląskim w 1. kolejce. Wyraźne zakreślenie swojej przewagi w pierwszych minutach rywalizacji prawdopodobnie wybije gości z uderzenia. Dodatkową motywacją dla piłkarzy Marca powinny być wydarzenia z ubiegłego weekendu – w zaległym spotkaniu 17. kolejki ŁKS przegrał u siebie z GKS-em Tychy 0:3. I choć ten rezultat włącza tyszan w sposób jawny do walki o awans, to jednak zaledwie trzy oczka straty do strefy bezpośredniego awansu sprawiają, że drugie miejsce w tabeli mieni się w oczach gdynian jak Święty Graal dla Indiany Jonesa. Piątkowym występem żółto-niebiescy rozpoczynają też mały maraton meczowy – na przestrzeni dziewięciu dni rozegrają trzy potyczki, bo niezwykle ważne starcie z Puszczą Niepołomice w ćwierćfinale Pucharu Polski już we wtorek, a rewanż w lidze cztery dni później. Pomóc w zwycięskim przebrnięciu przez ten tryptyk może elastyczność taktyki, jaką wprowadza nowy szkoleniowiec. Arkowcy mają teraz grać docelowo 3-5-2, ale w zależności od rywala czy sytuacji boiskowej będą przechodzić w 4-4-2 czy 4-3-3. Przeszkodę będzie z kolei stanowić fizyczność. Choć ciężko mówić o zmęczeniu w przypadku samego początku rundy, to nagłe nasilenie częstotliwości grania po dłuższym okresie luki w przygotowaniu stricte meczowym czy ciężkie nogi pojawiające się wskutek treningów na sztucznej murawie są już realnymi zagrożeniami. Marcus na przedmeczowej konferencji prasowej deklarował jednak, że murawa nie powinna zamurować Arkowcom drzwi do pokoju z trzema punktami, a na pewno nie powinna pełnić funkcji wymówki. Do składu żółto-niebieskich powinni wrócić nieobecni w pojedynku z Górnikiem z powodu urazów Juliusz LetniowskiRafał Wolsztyński, między słupkami znów będziemy mogli oglądać Daniela Kajzera. GKS dotychczas jeszcze w Gdyni nie wygrał i liczymy, że nie wydarzy się to też w piątek.

Dariusz Marzec od momentu przybycia nad morze głośno mówi o awansie do Ekstraklasy jako głównym celu swojej obecności w klubie. Oswaja w ten sposób zawodników z presją, która będzie im towarzyszyć przez najbliższe miesiące. Na początek przychodzi walka z GKS-em Jastrzębie. Arka jest faworytem tego spotkania i nie może obawiać się tej roli. Co więcej, musi wejść w buty ekipy pewnej swoich argumentów. Absolutnie nie grać na alibi, na ,,jakoś to będzie”, za to wiedzieć, po co wybiega na boisko, i rzetelnie wykonywać swoją pracę. Operację ,,awans” czas zacząć. Hej, Arka gooooool!